
W drugiej części naszej wędrówki opuszczamy dawne wyrobiska, hałdy i pola górnicze, aby udać się na poszukiwanie innych pamiątek i miejsc historycznych ukrytych w tarnogórskich lasach. Wiele z nich związanych jest z rodziną Donnersmarcków, do której przed II wojną światową należały okoliczne dobra. Park Repecki to dawny zwierzyniec założony przez Karola Łazarza Henckel von Donnersmarck, który po roku 1824 postanowił przekształcić rozległe obszary leśne swej nowej posiadłości w zamknięty obszar przeznaczony do polowań. Zwierzyniec został otoczony kamiennym murem. Jego fragmenty zachowały się do dzisiaj między innymi w północno-zachodniej części parku, przy rzece Drama.

Sztuczne ruiny, myśliwski dworek i zapomniany cmentarz
W niewielkiej enklawie leśnej na południe od Świerklańca znajdują się sztuczne ruiny średniowiecznego zamku, wybudowane w połowie XIX wieku na szczycie wzgórza przez Guido Henckel von Donnersmarcka. Dla współczesnego człowieka idea budowania ruin może wydawać się niezrozumiała, ale w okresie romantyzmu obiekty tego rodzaju były niezwykle popularne. Wznoszone w obrębie wielkich założeń pałacowo-parkowych, służyły jako miejsca kontemplacji krajobrazu oraz schronienie dla myśliwych. Ruiny pod Świerklańcem, choć wpisane do rejestru zabytków, nie prezentują się dzisiaj zbyt romantycznie. Miejsce jest zaśmiecone, a nadwątlone mury jedynej ocalałej baszty sprawiają wrażenie jakby miały za moment runąć.

Inną pamiątką po Donnersmarckach jest ich dawny dworek myśliwski w Bibieli. Wzniesiony w roku 1890, po II wojnie światowej odebrany właścicielom, w czasach PRL-u został zamieniony na ośrodek dla wysokich funkcjonariuszy partyjnych, w którym wypoczywał między innymi I sekretarz PZPR Edward Gierek. Z tego powodu jeszcze dzisiaj dworek nazywany jest często Gierkówką.

Zupełnie odmienny charakter ma zapomniany do niedawna cmentarz ewangelicki koło Świerklańca. Przyjmuje się, że chowano na nim urzędników związanych z rodem Donnersmarcków. Niektórzy twierdzą nawet, że pod koniec wojny ze zniszczonego mauzoleum rodowego w Świerklańcu (tzw. stare mauzoleum) przeniesiono tutaj ich szczątki, wersji tej nie potwierdzają jednak żadne źródła. Cmentarz, przez wiele lat zaniedbany i zarośnięty, został w ostatnim czasie uprzątnięty i oczyszczony z drzew i krzewów, a przed nieistniejącą bramą stanął duży drewniany krzyż. Wśród szczątków starych nagrobków uwagę przykuwa niewielkie, pochodzące z lat 70. XX wieku epitafium dziecka, Grzesia Malinowskiego (1.05.1978-3.08.1978).

Na wojennej ścieżce
Po kopalniach, zwierzyńcach, romantycznych ruinach i cmentarzach czas na pamiątki wojenne, których także nie brakuje w okolicznych lasach. W Piekarskich Dołach, na terenie dawnej kopalni limonitu i dolomitu, znajduje się kilka niemieckich schronów z czasów II wojny światowej. Proste, wykonane z żelbetu, jednoosobowe schrony zwane były potocznie kochbunkrami. Ich nazwa pochodziła od nazwiska pomysłodawcy konstrukcji, hitlerowskiego gauleitera (szefa okręgu) Prus Wschodnich, Ericha Kocha. Kochbunkier składał się z pokrywy oraz korpusu w kształcie walca, w którym znajdowało się wejście. Schrony takie był przeważnie prefabrykowane, a następnie składane na miejscu przeznaczenia w jedną całość. Przeważnie, bowiem w przypadku kochbunkrów w Piekarskich Dołach konstrukcje były odlewane na miejscu. Schrony o których mówimy wchodziły w skład linii umocnień polowych Stellung b-2, którą Niemcy budowali w drugiej połowie 1944 roku w związku z nadciągającą ze wschodu ofensywą radziecką. Już w czasach współczesnych obok jednego z kochbunkrów doszło do tragicznego wydarzenia. Na jego kopule znajduje się obecnie pamiątkowa tablica z napisem: Tu zmarł ukochany / syn / ś.p. / MAREK.



Kolejny schron znajduje się na skraju lasu koło Wieszowej. Ta budowla wygląda jednak zupełnie inaczej niż niewielkie kochbunkry z Piekarskich Dołów. Wieszowski schron należy do grupy obiektów o nie do końca ustalonym przeznaczeniu, określanych często jako schrony obserwacyjne, związane być może z obroną przeciwlotniczą. Schron nosi ślady ostrzału dokonanego w styczniu 1945 roku przez radzieckie czołgi nacierające od strony Miedar. Z zewnątrz budowla jest tak mocno zarośnięta, że w okresie wegetacyjnym można przejść obok nawet nie zauważając jej istnienia.



Inne miejsce związane pośrednio z militariami znajduje się na wschód od Boruszowic. W latach 1894-1924 działała tutaj duża fabryka prochu i materiałów wybuchowych. Jej produkty były wykorzystywane przede wszystkim w górnictwie, ale posłużyły też polskim powstańcom śląskim. Do naszych czasów przetrwał ukryty w lesie zespół obwałowanych stanowisk do produkcji prochu. Spotkanie z tymi obiektami bez znajomości kontekstu historycznego może wprawić turystę w prawdziwą konsternację. Bliżej Boruszowic znajduje się kompleks ceglanych zabudowań dawnej fabryki papieru, która powstała w roku 1929 na miejscu prochowni i która do końca okresu międzywojennego należała do grupy najlepszych przedsiębiorstw branży papierniczej w Polsce (po wojnie fabryka działała do roku 2009).



Miłośnicy militariów będą także zadowoleni z wizyty na terenie dawnej jednostki wojskowej nr 1357, ukrytej w lasach na pograniczu Miasteczka Śląskiego i Woźnik. W latach 1962-2001 stacjonował tutaj 14 Dywizjon 1 Brygady Rakietowej Obrony Powietrznej Kraju. Dawne koszary stanowią obecnie własność prywatną (mieści się w nich serwis samochodów ciężarowych), ale bez problemu można zwiedzić niegdyś ściśle tajne stanowiska ogniowe, służące do odpalania rakiet radzieckich systemów przeciwlotniczych SA-75 Dźwina, zastąpionych później przez nowocześniejsze S-125M Newa. Wśród obiektów dawnej jednostki znajdują się także relikty świniarni. Żołnierze bowiem w czasie, kiedy nie ćwiczyli akurat przygotowań do odpalenia rakiet, zajmowali się hodowlą świń, których mięso zasilało później miejscowy rynek… Za prawdziwy znak czasu uznać można, że przez dawną jednostkę, mającą kiedyś chronić Górny Śląsk przed atakiem zachodnich imperialistów, przebiega obecnie jeden z polskich wariantów Drogi św. Jakuba – szlaku pielgrzymkowego do Santiago de Compostela…



Dawna granica
Jednostka wojskowa nr 1357 leży na pograniczu ziemi tarnogórskiej, a skoro mowa o granicy, to warto jeszcze wspomnieć o leśnych reliktach międzywojennej granicy pomiędzy Polską i Niemcami, która przecina teren dzisiejszego powiatu. Na parkingu leśnym przy drodze nr 907 pomiędzy Bruśkiem i Tworogiem widoczne jest porośnięte sosnami wzniesienie o regularnym zarysie, przy którym znaleźć można fragmenty fundamentów oraz ceglanego muru. W miejscu tym przed wojną stał polski posterunek graniczny. W lesie na południowy zachód od parkingu wzdłuż dawnej granicy przez kilkaset metrów ciągną się dwa równoległe wały.

Według danych z lat 30. XX wieku granicę w Bruśku przekraczało w ciągu miesiąca około 120 osób. Byli to przeważnie robotnicy leśni, udający się pomiędzy godziną 7-8 rano do pracy na stronę niemiecką i wracający do domów tego samego dnia pomiędzy 18-19. Granica, która na tym odcinku posiada charakterystyczne załamanie, przetrwała do naszych czasów, choć nie oddziela już państw, ale gminy i powiaty: Tworóg (powiat tarnogórski) i Koszęcin (powiat lubliniecki). Przy ogrodzeniu parkingu stoją dwa słupki graniczne, jeden z nich świeżo odkopany (październik 2018).


Kapliczki i krzyże
W tarnogórskich lasach nie brakuje także kapliczek i krzyży. Niektóre z nich znaczą miejsca wydarzeń historycznych i legendarnych. Murowana kapliczka domkowa w Kotach stoi na miejscu cmentarza epidemicznego z XVIII stulecia. Skromna kapliczka zawieszona na drzewie w lesie między Tworogiem a Boruszowicami wskazuje rozstaje, na którym piorun zabił chłopa wracającego do domu z kosą na ramieniu. Inna kapliczka w tym samym lesie pokazuje miejsce, w którym słynny swojego czasu kłusownik Karol Sobczyk zwany Rabsikiem zastrzelił Lorenza Ksienzyka – gospodarza, u którego wcześniej wynajmował mieszkanie i który doniósł na niego władzom. Aż dwie kapliczki znajdują się na Garbatym Moście, nieopodal miejsca, gdzie w średniowieczu miała istnieć leżąca na wyspie osada zwana Kuźnicą Małego Janusza. Po tajemniczej osadzie, w której oprócz kuźni były też domy mieszkalne, budynki gospodarcze, a być może także karczma i młyn, nie pozostał żaden ślad.

Strachy w tarnogórskich lasach
Wędrując w tej okolicy warto wiedzieć, w których miejscach trzeba z różnych względów zachować ostrożność. Uważać trzeba na mostku przy nieistniejącym młynie Krotofil koło Boruszowic – o północy diabeł porywa stąd ludzi. Pod Jurną Górą na nieostrożnego wędrowca czyhają strzygi. Dziwne rzeczy dzieją się także przy znajdującym się nieopodal grobie leśniczego Gerlacha. W południe koło grobu zrywa się wiatr, chociaż wszędzie wokół panuje cisza. W pobliżu rosną jagody wielkości dorodnych wiśni, które znikają w samo południe. Szukając ich łatwo można zgubić drogę. Do samej mogiły trudno czasem trafić, bo Gerlach wodzi. W okolicy można też spotkać dziwnego człowieka jadącego bryczką, cwałujące i zionące ogniem konie, psy z wyłupiastymi oczami oraz zagadkowego typa w cylindrze, który zamiast stopy ma kopyto. Czasem z oddali słychać głosy i kroki wielu idących ludzi, po czym okazuje się, że na drodze nie ma nikogo ani niczego prócz tumanów kurzu unoszonych wiatrem. Wszystkie te zjawiska znikają, kiedy odmówi się modlitwę za spokój duszy Gerlacha…

Wybór materiałów wykorzystanych w tej części przewodnika:
Fortyfikacje z czasów II wojny światowej w rejonie Tarnowskich Gór: http://www.fortyfikacja.pl/?a=glowna
Kalinowski Piotr, Dokument sprzedaży lasów podwoźnickich przez księcia Jana Opolskiego z 1508 roku, Biblioteczka wiedzy o Mieście i Gminie Woźniki, Woźniki 2014.
Nowak Jan, Kronika miasta i powiatu Tarnowskie Góry. Najstarsze dzieje Śląska i ziemi Bytomsko-Tarnogórskiej. Dzieje pierwszego górnictwa w Polsce, Tarnowskie Góry, 1927.
Niemiecka Pozycja Górnośląska: http://krajoznawca.org/kg36/500-punkt-oporu-zbroslawice-niemieckiej-pozycji-gornoslaskiej
Skupień Piotr, Pozycja B-2 wokół Tarnowskich Gór, w: Forteca, nr 11.
Szczech Bernard, Z dziejów hutnictwa nad Małą Panwią, część II, w: Montes Tarnovicensis, nr. 5, kwiecień 2001, wersja online: http://www.montes.pl/Montes_5/montes_nr_05_14.htm
Szczech Bernard, W kręgu górnośląskich podań i legend. Biały Śląsk, Miasto i Gmina Woźniki, Woźniki 2011.
Szczech Bernard, W kręgu górnośląskich podań i legend. Biały Śląsk, ziemia lubliniecka, Lubliniec 2012.
Sykosz Waldemar, Fortyfikacje niemieckie z 1939 roku na Górnym Śląsku, Pro Fortalicium, Piekary Śląskie 2009.
Strony www:
http://www.montes.pl/index.htm
http://twg-kurier.pl/
http://www.miasteczkoslaskie.com.pl/home
http://www.orsip.pl/uslugi/archiwum-panstwowe
https://www.bazakolejowa.pl/index.php
http://unesco.tarnowskiegory.pl/
http://www.repty.ugu.pl/
http://tarnowskiegory.naszemiasto.pl/
https://gwarek.com.pl/
http://www.infowsparcie.net/wria/o_autorze/wozniki_14dr.html
W leśnym uroczysku Sroczo Góra 500 mb od pałacu w Koszyncinie jest baszta romantyczno z kamiynia wapiynnego .Downiyj był tam punkt obserwacyjny ,Rodzice godali że prowadziyły tam schody na som wiyrch -pozdrowiom
Dziękuję za informację i pozdrawiam!