Wśród miejsc opisanych w drugiej części przewodnika po lasach między Niegową i Żarkami wyróżnia się stara kapliczka domkowa przy drodze z Mirowa do Niegowy. Z tą niepozorną budowlą i jej najbliższym otoczeniem związanych jest wiele niezwykłych historii o ukrytych skarbach, strachach i dziwnych postaciach, które mają się tutaj ukazywać. Zajrzymy także do leśnych osad Gorzelnia i Czarny Kamień oraz w okolice pustelni w Czatachowej.
Na Mapie Kwatermistrzostwa z połowy XIX wieku lasów pomiędzy
Niegową i Żarkami jest jak na lekarstwo. Trochę więcej widać ich
tylko na Wielkiej Górze między Mirowem i Niegową. Poza tym –
pustka. Łutowiec, dziś ze wszystkich stron otoczony przez las,
wygląda na tej mapie jak samotna, porzucona ludzka enklawa na środku
pustyni. Las w okolicach Czarnego Kamienia pojawia się dopiero na
rosyjskiej mapie z roku 1912, aby potem nieco urosnąć na polskich
mapach międzywojennych. Lasy między Przewodziszowicami i Czatachową
i na Bukowcu – to już czasy powojenne.
Niektórzy mówią, że serce Jury bije właśnie
tutaj, pomiędzy Kroczycami i Włodowicami, wśród skał i lasów
Góry Zborów, Skał Kroczyckich, Rzędkowickich, Podlesickich i
Morskich. Wapienne ostańce o fantastycznych kształtach wyglądają
tak, jakby stały w tej okolicy od zawsze. Z miejscowymi lasami
sprawa nie jest jednak już taka prosta. Na mapach z połowy XIX i
początku XX wieku widać jedynie kilka niewielkich kompleksów,
które rozdzielone są wielkimi połaciami otwartych terenów. Był
to czas intensywnej eksploatacji lasów oraz rozwoju rolnictwa i
hodowli zwierząt, głównie kóz i owiec. W samych tylko Podlesicach
żyło ich przed wojną około 300-400. Każdego ranka „od śniegu
do śniegu” zwierzęta pędzono na pastwiska, pod które zajmowany
był każdy skrawek gruntu zbyt skalistego, by coś na nim uprawiać.
Las nie miał w tej sytuacji większych szans na ekspansję, z trudem
bronił jedynie swych poszarpanych granic.
Ogrodzieniec to niewielkie jurajskie miasteczko położone kilka kilometrów na południowy wschód od Zawiercia. Jest tutaj późnobarokowy kościół Podwyższenia Krzyża Świętego, kilka zabytkowych kapliczek oraz odnowiony niedawno i aspirujący do roli rynku Plac Piłsudskiego. Nie ma za to turystów, którzy przeważnie od razu jadą do leżącego dwa kilometry dalej Podzamcza, gdzie wznoszą się ruiny słynnego zamczyska. W powszechnej bowiem świadomości to właśnie jest Ogrodzieniec: wspaniałe orle gniazdo, jedna z największych atrakcji regionu, żelazny punkt w programie każdej wycieczki po Jurze. Potężna warownia, choć zrujnowana, jak przed wiekami rzuca cień na całą okolicę. W tym cieniu pozostają także ogrodzienieckie lasy, które do cna przesycone są atmosferą militarną. Wystarczy wspomnieć, że na kilkanaście obiektów, jakie trafiły właśnie do Kultury w lesie, zaledwie kilka można od biedy zaliczyć do zabytków cywilnych…
Około roku 12431 biskup krakowski Jan Prandota drogą kupna lub zamiany pozyskał od klasztoru Benedyktynek w Staniątkach dobra położone wokół Babic. W ich skład wchodziło wówczas kilka zaszytych w leśnej głuszy wsi oraz drewniany zameczek, wybudowany przy trakcie na Śląsk przez wcześniejszych właścicieli tych ziem, rycerski ród Gryfitów. W ten sposób w połowie XIII wieku powstał klucz lipowiecki – zespół dóbr, które aż do czasów rozbiorowych stanowiły własność biskupów krakowskich. Przez kilka kolejnych wieków z bogactw okolicznych lasów pełnymi garściami czerpał nie tylko biskupi dwór w Krakowie, ale także lipowiecki zamek i dwór, miejscowy browar, gorzelnia, folwark oraz włościanie z należących do klucza miejscowości. Corocznie do samego Krakowa spławiano Wisłą około 240 sągów2 drewna opałowego. Lasy dostarczały nie tylko drewna, ale również grzybów, jagód i chmielu. Lasy dębowe i bukowe również paszy dla świń w postaci żołędzi i buczyny, a polany leśne dodatkowych ilości siana3.